poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Katarzyna Sarnowska "Miłość w kolorze sepii"

Autor: Katarzyna Sarnowska
Wydawnictwo: Lucky


O miłości napisano już tysiące poematów, powieści, nakręcono tysiące filmów, a mimo wszystko temat wciąż nie wydaje się do końca zgłębiony, a tym bardziej – wyeksploatowany. Dzieje się tak być może dlatego, że każda miłość jest inna, inne są też okoliczności, w jakich para okazuje sobie (bądź nie) uczucie. Część z tych historii o miłości jest dziełem wyobraźni, część jest wyrazem niezaspokojonych pragnień, tęsknot autorów, wśród nich są też takie, które zostały zainspirowane prawdziwymi wydarzeniami.

Do tej właśnie ostatniej kategorii należy powieść autorstwa mieszkanki Włocławka, Katarzyny Sarnowskiej. Książka „Miłość w kolorze sepii” , opublikowana nakładem wydawnictwa Lucky, to w istocie napisana od nowa historia romansu jej babci z podporucznikiem Wojska Polskiego, w której odnaleźć możemy fragmenty rzeczywistych wydarzeń, prawda zaś miesza się z literacką fikcją. Po książkę sięgnąć mogą miłośnicy romansów w stylu retro, którzy do dziś zaczytują się w powieściach Ireny Zarzyckiej, Tadeusza Dołęgi-Mostowicza czy Heleny Mniszkówny. Znajdziemy tu nie tylko miłość, ale i realia Polski okresu międzywojennego, znajdziemy brutalną rzeczywistość, przejawy antysemityzmu, ale i postawy godne naśladowania. 

Autorka przedstawia nam młodą dziewczynę, pogrobowca, wychowywanego przez matkę i ojczyma – brata zmarłego ojca. Choć o wychowaniu Leokadii właściwie trudno tu mówić, bowiem dziewczyna jest bezpłatną służącą, a jej zadaniem jest nie tylko praca w domu i usługiwanie domownikom, ale też praca w obejściu oraz sprzedaż jajek na targu, odbywającym się we Włocławku. Łagodna i uczynna dziewczyna jest lekceważona nie tylko przez matkę, ale i przyrodnią siostrę Zosię, faworyzowaną mimo wątpliwej inteligencji i urody. Patrząc na przymioty Leokadii, jej dobre serce i wyzierającą z jej oczu szczerość trudno się dziwić, że Jan Stachurski, służący w 14 Pułku Piechoty mieszkaniec Włocławka, zakochał się w młodej dziewczynie bez pamięci. Jednak przeszkodą dla tej miłości jest zarówno rodzina Leokadii, jak i procedury obowiązujące w wojsku.

Kandydatka na żonę wojskowego powinna być majętna, z dobrego domu i cieszyć się nieposzlakowaną opinią, powinna też ukończyć szkołę średnią i wnieść posag, na poczet późniejszego żołdu, wypłacanego żołnierzowi w zwiększonej wysokości. Tymczasem Leokadia została zabrana ze szkoły po zaledwie kilku miesiącach – uznano, że do pracy w obejściu umiejętność czytania i pisania nie jest jej potrzebna. Co więcej, nie może ona liczyć też na spadek po zmarłym ojcu. Prośba o niego, wywołuje panikę w rodzinie i przyspiesza tylko decyzję o konieczności wydania Leokadii za mąż. Wybór matki pada na wioskowego brutala i alkoholika Wacka, a wyznaczona data ślubu zbliża się nieubłaganie.

Na szczęście Leokadia i Jan, dzięki swoim postawom, życzliwości i uczciwości, zjednali sobie serca wielu ludzi. Czy to jednak wystarczy, by ominąć system oraz bezwzględność matki dziewczyny? Przekonamy się o tym dzięki lekturze powieści „Miłość w kolorze sepii”. Już sama okładka przyciąga do lektury, zaś pełna uroku historia nie pozwala oderwać się od książki. I choć szkoda, że autorka bardziej nie rozbudowała wątku tajemnego śledztwa prowadzonego przez Jana, to piękno języka autorki, napięcie, które rośnie wraz ze zbliżającym się ślubem Leokadii z Wackiem oraz obrazy Włocławka, które Sarnowska maluje słowami, sprawiają, iż delektujemy się tą opowieścią o miłości, nie pragnąc niczego więcej. 

Autorce doskonale udało się odtworzyć panujący w okresie międzywojennym klimat, w tym klimat miasta, wraz z wujkiem dziewczyny ekscytujemy się również odwiedzinami w wielkich miastach, a także doceniamy znaczenie zatrzymanej chwili - zdjęcia, które Jan i Leokadia robią sobie na pamiątkę i wzajemnie nim obdarowują. To wszystko składa się na barwną opowieść, w której jednak nie brak ciemnych smug bólu – nie tylko tego spowodowanego traktowaniem Leokadii przez rodzinę, ale i stosunkiem mieszkańców Włocławka do Żydów, w tym aktem przemocy skierowanej przeciwko handlarzowi Ickowi. Mam nadzieję, że w tą międzywojenną rzeczywistość (i nie tylko) jeszcze nie raz będę mogła zatopić się dzięki Katarzynie Sarnowskiej, wypatrywać będę zatem kolejnych książek jej autorstwa.

5 komentarzy:

  1. Wow! Pochodzę z Włocławka! :) Ale zrobiło mi się miło na sercu! Na pewno sięgnę po tę książkę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam! Znajdzie tu Pani interesujące oblicze miasta z okresu międzywojennego:-)

      Usuń
  2. Rozejrzę się za tą książką. Mam nadzieję, że mi się spodoba. ;)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie w wolnej chwili. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładna okładka i ciekawa fabuła. Chętnie bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że ładna? Wiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale ta doskonale oddaje klimat powieści. Polecam:-)

      Usuń